Od 23 lat (z grubsza) jesteśmy w podróży. Tak długo czekaliśmy, by znaleźć się wreszcie w tym miejscu - i oto prawie jesteśmy! Nasze ciało wślizguje się w czas, w którym każdego dnia więcej komórek obumiera, niż się rodzi. Stoimy na progu lub, jeśli kto woli, siedzimy okrakiem na płocie. Pomiędzy dzieciństwem, którego zapach wciąż jeszcze jest tak bliski, a dorosłością, której ciężar przeważa nas do przodu tak bardzo, że trzeba uważać, żeby nie upaść na twarz. Stercząc na płocie, oglądamy się za siebie i widzimy siebie, umorusanych piaskiem i lodami, oraz naszych rodziców - w strojach, których im zazdrościmy, i we fryzurach, które do dziś mamy im za złe - młodych i, jak my dzisiaj, pełnych życia i marzeń, i obaw. A potem patrzymy przed siebie i znów widzimy siebie - w kącikach oczu mamy kurze łapki, mięsień piwny urósł, w ogóle przybyło nam kilka kilogramów (smutku) i jakoś więcej w nas kruchości. Już prawie dotarliśmy, już wleźliśmy na ten graniczny płot. Za chwilę będziemy już tam. Za chwilę będziemy rodzicami. Naszymi rodzicami. Prawie.
Spektakl tworzą dwie części. Pierwsza z nich – niefabularna – inspirowana jest wywiadami aktorów z własnymi rodzicami; druga – fabularna – jest fantazją na temat przyszłości pokolenia, do którego aktorzy należą.
Czas trwania: 3 godz. 15 min.