Wzruszająca, pełna ciepła, choć też goryczy i rozczarowania, sztuka Ludmiły Razumowskiej (uważanej za kontynuatorkę oraz godną następczynię Antoniego Czechowa), która przywodzi na myśl znaną i cenioną Ławeczkę Aleksandra Gelmana.
Paweł Siergiejewicz i Wiera Iwanowna, oboje mocno spóźnieni na swoje życiowe tramwaje do szczęścia, spotykają się po latach, a ich losy splatają się w nieszczęściu. On był aktorem i miał w zawodzie nawet pewne sukcesy. Ona była już młoda i piękna. Paweł, gdy ulotna sława przebrzmiała, a rodzina zawiodła, niczym szekspirowski Król Lear pozostał na bez domu, wsparcia oraz zrozumienia. Żebrze i koczuje w ponurych zakamarkach Sankt Petersburga. Wiera musi dziś dorabiać do skromnej pielęgniarskiej pensji ulicznym handlem, by móc zaopiekować się córką alkoholiczką i kalekim wnukiem. Czy stanie się cud i to przypadkowe zetknięcie po latach na marginesie życia przywróci obojgu siłę i nadzieję na odmianę rzeczywistości? Czy może znów przybiegną zbyt późno, albo tramwaj odjedzie za wcześnie?