Łódzkie Łagiewniki stanowiły kiedyś własność Jerzego Bełdowskiego, zamożnego szlachcica, który posiadał 11 innych włości, a uchodził za pana surowego, nawet okrutnego. Zdarzyło się, że jeden z poddanych chłopów ukradł karpie ze stawu. Oburzony Bełdowski postanowił ukarać zuchwalca chłostą, której ten nie przetrzymał. To zdarzenie odebrało dziedzicowi spokój sumienia i wkrótce zmarł pośród majaków. Łagiewniki otrzymał potem w wianie jego zięć Samuel Żeleski, który chcąc przebłagać niebiosa, zaprosił oo. reformatorów, aby poświęcili dwór i odprawili modły. Obiecał także wzniesienie kaplicy św. Antoniego, lecz danego słowa nie dotrzymał. Przystąpił za to do budowy młyna i sprowadził cieślę Jerzego. Nękany ciężką pracą i złorzeczeniami pracodawcy majster modlił się, prosząc o pomoc św. Antoniego, aż pewnego razu święty mu się ukazał. Podobnego widzenia doznał także jego czeladnik, a nawet sam Żeleski. Tym razem Samuel nie zwlekał. Udał się do Częstochowy i na Jasnej Górze pod przysięgą ślubował wznieść kaplicę na miejscu cudownego objawienia. Tym razem obietnicy dotrzymał, a do źródełka św. Antoniego do tej pory przyjeżdżają ludzie po uzdrawiającą moc wody. Klasztor w Łagiewnikach w XVIII i XIX w. stał się znanym w całej Europie miejscem pielgrzymek. Dawniej oprócz dwu istniejących kapliczek (pw. św. Antoniego oraz św. Rocha i Sebastiana), na pagórku obok dawnego cmentarza była jeszcze trzecia – św. Walentego, a w ogrodzie klasztornym oo. franciszkanów stał drewniany domek bł. o. Rafała Chylińskiego, erem tego mnicha.
Gawędy łódzkie. Widzenie św. Antoniego – od cudownego ukazania do kapliczki
- kategoria:
- Historia Łodzi
Historia powstania kapliczek w łódzkich Łagiewnikach jest z jednej strony ciekawa, z drugiej – naznaczona tragedią i rzekomymi cudami.
