Choć to niezbyt chlubna postać, był to jednak najdłużej urzędujący, bo przez 32 lata, włodarz naszego miasta. W polskich kręgach miał opinię renegata, karierowicza i sprzedawczyka, ale w tym właśnie okresie – choć niekoniecznie za jego sprawą – Łódź nabierała rozpędu i szybko się zmieniała. Gdy objął fotel prezydenta, miasto liczyło ok. 100 tys. mieszkańców, a w 1914 r. było ich już prawie 500 tysięcy!
Pieńkowski pochodził z rodziny chłopskiej w Witowie, ale ukończył 4 klasy gimnazjum rosyjsko-niemieckiego. Rozpoczął pracę jako prokurent handlowy w znanej firmie Krupeckiego w Warszawie. Nie przystąpił do powstania styczniowego i skompromitowany w środowisku stołecznej młodzieży przeniósł się do Łodzi, gdzie magistrat przyjął go na kancelistę. Był sprawny w tępieniu polskości, więc z miejsca zjednał sobie względy komisarza wojennego Aleksandra von Broemsena i rozpoczął szybką karierę urzędniczą – najpierw jako burmistrz Radomska, a potem prezydent Zgierza. Gdy w listopadzie 1882 r. zmarł prezydent Łodzi Walerian Makowiecki, Pieńkowski natychmiast zajął jego miejsce. W powszechnej opinii łodzian był człowiekiem wyrachowanym i przebiegłym. W pogoni za bogactwem i carskimi zaszczytami przeszedł nawet na prawosławie. Gdy wybuchła I wojna światowa, uciekł do Warszawy i ponoć udał się do Moskwy. Widziany był w Łodzi kilka lat później, ale już jako bankrut obciążony długami, choć wcześniej mieszkał w pięknej willi w Pasażu Meyera. Sparaliżowany zmarł w biedzie 5 lipca 1919 r. w Warszawie.