Przed meczem presja na łodzian była duża. Targana problemami organizacyjnymi i zdrowotnymi drużyna jak powietrza potrzebowała punktów i zwycięstwa. – Jesteśmy skoncentrowani na piłce nożnej – przekonywał przed spotkaniem trener Kibu Vicuña na oficjalnej stronie klubu. I ta strategia najwyraźniej poskutkowała, choć w meczu nie zabrakło emocji.
Początkowo swój styl gry narzuciła Arka, ale brakowało jej skuteczności. Im dłużej trwał mecz, tym łodzianom częściej udawało się utrzymać przy piłce i częściej atakowali. To przyniosło efekt po ponad 30 minutach spotkania. Ełkaesiacy rozegrali atak pozycyjny, a piłkę przed polem karnym dostał Radszkiewicz, który mocnym strzałem posłał ją do siatki. Bramkarz gdynian był bez szans. Zaledwie kilka minut później ŁKS mógł prowadzić już dwoma golami, ale niestety Dominguez nie wykorzystał rzutu karnego i trafił w słupek.
W drugiej połowie ŁKS ofiarnie się bronił – szczególnie pod koniec meczu, kiedy Arka co chwila przypuszczała ataki. Niestety ta obrona sporo kosztowała. Dwie żółte kartki, a w konsekwencji czerwoną dostał Dąbrowski, a to oznacza, że nie wystąpi w najbliższym spotkaniu. Kontuzjowany został też bramkarz łodzian Marek Kozioł. Tymczasem przed Rycerzami Wiosny kolejne poważne zadanie – 67. derby Łodzi. Czasu na przygotowania zostało niewiele – wielkie święto łódzkiej piłki już w najbliższą niedzielę o godz. 18:00, na stadionie przy al. Piłsudskiego.
ŁKS – Arka 1:0 (1:0)
Bramki: Radaszkiewicz (35’)
ŁKS: Kozioł – Koprowski, Dąbrowski, Klimczak, Rozwandowicz, Bąkowicz (86’ Kelechukwu), Rygaard (71’ Tosik), Dominguez (76’ Monsalve), Wolski (46’ Ricardinho), Radaszkiewicz (85’ Szeliga), Pirulo