Ełkaesiacy od początku atakowali. Już w 4 minucie mieli na koncie dobrą akcję, która mogła skończyć się golem. Sobociński podał do Janczukowicza, ale ten został zablokowany przez obrońców z Rzeszowa. 15 minut później Rozwandowicz przyjął podanie blisko pola karnego, znalazł trochę miejsca między obrońcami, ale nie udało mu się zaskoczyć bramkarza. Łodzianie cały czas mieli przewagę w posiadaniu piłki, a rzeszowianie tak naprawdę nie zagrozili ich bramce.
ŁKS wciąż atakował, a Resovia spokojnie czekała na swoją okazję, którą znalazła w 20 minucie, wykorzystując swój największy atut, jakim są stałe fragmenty gry. Sędzia odgwizdał rzut wolny. Po dośrodkowaniu piłka przeleciała nad głowami obrońców gospodarzy i znalazła niepilnowanego Komora, który główką strzelił na bliższy słupek, trafiając do siatki. Żaden łódzki obrońca nie zareagował. Był to tak naprawdę pierwszy celny strzał w wykonaniu rzeszowian. Po tym ciosie ełkaesiacy wyglądali na oszołomionych, a Resovia przystąpiła do ataku i zaczęła grać wysokim pressingiem. ŁKS obudził się dopiero w 28 minucie — mocnym strzałem z dystansu popisał się Rozwandowicz, ale piłka ominęła bramkę. W 41 minucie - druga skuteczna akcja Rzeszowa i drugi gol. Pogubili się obrońcy ŁKS-u, którzy rozgrywali piłkę na własnej połowie. Wolski podając nie zauważył nadbiegającego Hilbrychta, a ten przejął piłkę i mocno kopnął ją do bramki.
Druga połowa bez pomysłu
W drugiej połowie wyraźnie było widać, że ŁKS nie potrafił znaleźć nowego pomysłu na grę. Taktyka całkowicie się załamała. Już w 56. minucie powinien paść 3. gol dla Resovii. Hilbrycht w polu karnym strzelił głową, a łódzki obrońca zderzył się z bramkarzem i futbolówka wtoczyła się do siatki. Jednak sędzia po konsultacji VAR zdecydował, że wcześniej rzeszowianin sfaulował łódzkiego zawodnika i nie uznał gola.
Hilbrycht naprawił swój błąd zaledwie dwie minuty później, znów wykorzystując błędy w obronie ŁKS-u i na tablicy wyświetlił się wynik 0:3. ŁKS miał jeszcze przynajmniej dwie okazja do zdobycia gola, ale zabrakło wykończenia.
O przegranej łodzian po raz kolejny zdecydował brak skuteczności i błędy w obronie. Trudno jednak taką postawę usprawiedliwiać kontuzjami i długą listą pauzujących zawodników. ŁKS w żaden sposób nie uczy się na własnych błędach — powracają te, przez które nie awansował w poprzednim sezonie. Jeśli nic się nie zmieni, Rycerze Wiosny będą zasługiwać najwyżej na miejsce w środku tabeli. Już przecież tracą kontakt z czołówką.
ŁKS - Resovia 0:3 (0:2)
Bramki: Komor (21’), Hilbrycht (41’, 58’)
ŁKS: Kozioł - Marciniak (74’ Lorenc), Szeliga, Sobociński, Rozwandowicz (66’ Rygaard), Moreno, Wolski (46’ Klimczak), Trąbka, Gryszkiewicz (46’ Kelechukwu), Pirulo, Janczukowicz (46’ Jurić)