Pierwszą połowę obie drużyny zaczęły bardzo wyrównanie. Łodzianie mieli co najmniej dwie stuprocentowe akcje, których nie wykorzystali. W 13. minucie Trąbka przyjął piłkę po bardzo dokładnym dośrodkowaniu z lewej strony, ale… poślizgnął się i nie wcelował w piłkę. Powinno być 1:0 dla ŁKS. Siedem minut później doskonałą okazję miał Pirulo, ale nie trafił w bramkę. Im dłużej trwała gra, tym ełkaesiacy dawali więcej miejsca gospodarzom, którzy stawali się coraz bardziej niebezpieczni. W 37. minucie piłka nawet trafiła do bramki, ale sędzia uznał, że zawodnik Miedzi zagrał ręką w polu karnym.
Fantastyczny Pirulo
Po kilku minutach drugiej połowy łodzianie w końcu się przełamali. Pirulo popisał się skutecznością, której zabrakło mu w pierwszej części spotkania. W 53. minucie Moreno podał mu piłkę, a Hiszpan płaskim strzałem pewnie posłał futbolówkę na dalszy słupek. Bramkarz legniczan nie miał nic do powiedzenia. ŁKS złapał wiatr w żagle. Raptem trzy minuty później znów gola zdobył Pirulo, który wykorzystał błąd w obronie gospodarzy. Ominął bramkarza i z ostrego kąta umieścił piłkę w siatce. Po objęciu prowadzenia ŁKS na początku starał się atakować, ale pod koniec spotkania się wycofał i bronił bardzo głęboko. Na szczęście w 79. minucie doskonałą interwencją popisał się Kozioł po strzale Stróżyńskiego.
ŁKS w końcu był skuteczny. Jego gra być może nie była widowiskowa, ale pozwoliła na zdobycie aż dwóch bramek. Warto również odnotować, że popisała się defensywa Rycerzy Wiosny, która do tej pory była piętą achillesową łódzkiej drużyny. Dzięki punktom zdobytym w Legnicy łodzianie utrzymują kontakt z czołówką tabeli.
Miedź – ŁKS 0:2 (0:0)
Bramki: Pirulo (53’, 56’)
ŁKS: Kozioł – Marciniak, Lorenc, Szeliga (16' Rozwandowicz), Tosik (46' Jurić), Klimczak (84’ Gryszkiewicz), Trąbka, Pirulo, Wolski, Moreno (84’ Sobociński), Janczukowicz (62’ Koprowski)