Od samego początku rozwoju Łodzi przemysłowej w pierwszej połowie XIX wieku osadnicy i ludność niemiecka stanowili znaczną część mieszkańców, a fabrykanci należeli do elity miasta. Przed wojną żyło w Łodzi ponad 60 tys. Niemców, a spora grupa łodzian mówiła po niemiecku, który dominował w terminologii technicznej i włókienniczej, a wiele słów przenikało potocznego języka. Polacy różnie określali swoich sąsiadów – np. bambry, czy bauery, wskazując na bogatych gospodarzy niemieckich, albo tradycyjnie – Szwaby, a np. na Niemki mówiono w Łodzi „Dojczerki” (od. niem. Deutscher). W czasach okupacyjnych, zwłaszcza w okresie I wojny światowej funkcjonował termin „czubaj”, określający niemieckiego żandarma, który nosił charakterystyczny hełm ze szpicem. Z najnowszych obserwacji mogę przytoczyć dość zabawny niemiecki łódzki akcent, dotyczący zaadaptowanych – głównie na liniach podmiejskich – wyremontowanych tramwajów z Niemiec, z podwyższeniami i pomostami, nazywanymi przez stałych pasażerów… „Helmutami”.
Łodzianizmy. Dojczerka, czubaj i Helmut – niemieckie ślady w łódzkiej gwarze
- kategoria:
- Historia Łodzi
Polacy, w tym również oczywiście łodzianie, mieli wiele określeń na swoich zachodnich sąsiadów.