Zarówno trener ŁKS Kibu Vicuna, jak i prowadzący Cracovię Michał Probierz zapowiadali na boisku prawdziwą walkę. Jednak już pierwsze minuty zweryfikowały te słowa. Powiedzieć, że temperatura meczu była letnia, to jak nie powiedzieć nic. Wystarczy wspomnieć, że pierwszy celny strzał padł dopiero w 36 minucie, gdy Maciej Wolski uderzył z 20 metra prosto w bramkarza Cracovii Karola Niemczyckiego. ŁKS miał w pierwszej połowie jeszcze dwie groźne sytuacje, obie autorstwa Antonio Domingueza. Hiszpan dwukrotnie próbował sił sprzed pola karnego i dwa razy przestrzelił.
Goście swoich szans szukali głównie w długich piłkach na głowę Filipa Balaja i kilkukrotnie byli blisko pokonania Marka Kozioła. W 29 minucie, krótko rozegranym wznowieniu gry od bramki, pogubił się Jan Kuźma, ale trzej piłkarze “Pasów” będący w polu karnym nie od końca wiedzieli, co zrobić z piłką. W konsekwencji przejęli ją obrońcy ŁKS.
W 36 minucie groźnie wyglądającego urazu doznał Piotr Janczukowicz. Piłkarz musiał opuścić boisko z pomocą fizjoterapeutów.
Senna druga połowa
Druga połowa rozpoczęła się od celnego strzału gości. Szczęścia próbował Jakub Myszor, ale z jego uderzeniem bez trudu poradził sobie Kozioł. Cracovia konsekwentnie realizowała swój plan z wrzucaniem piłki w pole karne, wciąż bez efektów bramkowych. Dopiero w 57 minucie Myszor dośrodkował wprost na głowę Pelle van Amersfoorta, jednak piłka uderzona przez Holendra poszybowała nad bramką. Im bliżej końca spotkania, tym goręcej robiło się pod bramką ŁKS. Swoją bardzo dobrą szansę miał Rivaldinho, jednak jego strzał z bliskiej odległości minął słupek bramki Kozioła. Bohaterem meczu marznących kibiców mógł zostać Michał Trąbka, lecz jego uderzenie głową w ostatniej chwili zablokował Jakub Jugas. Do końca drugiej połowy żadna z drużyn nie zdobyła gola i czekała nas dogrywka.
Dogrywka, której nikt nie chciał
Dogrywka zaczęła się podobnie jak druga połowa, od nieśmiałych ataków “Pasów”. Strzałem sprzed pola karnego Kozioła próbował pokonać Rasmussen, jednak bramkarz ŁKS sparował piłkę na rzut rożny. Rycerze Wiosny odpowiedzieli strzałem Michała Radaszkiewicza, który po rykoszecie wylądował tuż obok słupka Niemczyckiego. Zmęczenie widać było po obu zespołach, podania były coraz mniej dokładne, a ataki wolniejsze. Kiedy wszyscy czekali już na rzuty karne. Piłkę meczową na głowie miał Jakub Tosik, jednak z około 6 metrów trafił nad poprzeczką. Mecz musiały rozstrzygnąć rzuty karne.
Pelle van Amersfoort, który rozpoczął serię jedenastek, uderzył płasko w prawy róg, jednak górą był Marek Kozioł. Po nim do piłki podszedł Jakub Tosik i strzałem w środek wyprowadził ŁKS na prowadzenie. W drugiej serii zarówno Rivaldinho, jak i Dominguez strzelili gole. Trzecia seria rozpoczęła się od pudła Mateja Rodina, swoją szansę wykorzystał natomiast Kelechukwu. W czwartej serii strzelał tylko Otar Kakabadze, ale zrobił to niecelnie i ŁKS awansował do kolejnej rundy Pucharu Polski.