W dziecięcym pokoju Adama, o wielkości 15 metrów kwadratowych, było łóżko do spania, biurko do nauki i terraria… po sam sufit.
– Nie pamiętam w swoim życiu ani jednej takiej chwili, żebym nie miał zwierząt. Jako dziecko miałem ich zawsze około kilkunastu. Ale od początku podobały mi się mniejsze zwierzęta, te, których nie da się do końca udomowić, takie jak pająki, węże czy żaby – przyznaje Adam Danielak.
Praca w Zoo w Łodzi
Choć od dziecka fascynował go świat zwierząt, to po podstawówce zdobył zawód technika – mechanika precyzyjnego. Nigdy nie pracował w tym zawodzie, bo po szkole średniej poszedł na studia biologiczne i już w trakcie nauki zaczął pracę w łódzkim Zoo. Teraz Adam Danielak opiekuje się w Zoo światem ryb, płazów i gadów, mając pod sobą około 2000 różnych zwierząt. Jest kierownikiem biotopów wodnych.
– Od początku zajmuję się działem wiwarium i akwariami. Gdybym miał się opiekować słoniem, to musiałbym się zwolnić. Lubię wszystkie zwierzęta, ale fascynują mnie te, których nie da się oswoić, do których nie można się przytulić, a jedynie obserwować ich zachowania – opowiada Adam.
Nowe akwaria, nowi mieszkańcy
W nowej części Zoo, w Orientarium opiekuje się między innymi rekinami i płaszczkami. Aktualnie jest tam siedem rekinów, to żarłacze czarnopłetwe. Przyjechały jako młode, niewielkie osobniki, mające 50-60 centymetrów.
– Ze zwierzętami jest trochę jak z ludźmi. Jak to się mówi – starych drzew nie powinno się przesadzać. Dlatego do nas też przyjeżdżają młode, które są silne, odporne, zdrowe i zdecydowanie lepiej adaptują się do nowych warunków, niż starsze osobniki – wyjaśnia Adam Danielak.
Kiedy żarłacze dorosną, mogą osiągnąć długość ciała nawet ponad 2 metry. Kolejnym ciekawym gatunkiem ryb, które już się zadomowiły w jednym ze zbiorników Orientarium, są grupery pręgowane. To gatunek, który mocno pilnuje swojego terytorium. Dorosłe osobniki spotykają się tylko w okresie godowym, na tarło. A tymczasem w łódzkim Orientarium dwie ryby nie mogą od siebie odstąpić na krok. Jedna płynie w jedną stronę, druga za nią.
– Grupery to typowe samotniki, a u nas to jest bardzo dziwne, że zrobiła się z nich taka nieodłączna, zakochana para, autentycznie, jest wielka miłość, chociaż na początku ze sobą wojowały – śmieje się Adam Danielak.
Nurkowanie z rekinami
Nowe akwaria, które powstają w Orientarium, wymagają wiele pracy. To nie tylko karmienie ryb, ale przede wszystkim czyszczenie zbiorników i dbanie o odpowiednią biochemię wody. Adam Danielak raz na kilka dni zakłada strój nurka, wskakuje do wody i pływając pomiędzy rekinami i płaszczkami, czyści akrylowe ściany akwariów i skały leżące na dnie.
– Te skały nie mogą być porośnięte bakteriami, glonami czy okrzemkami. Żeby ona mogła porosnąć koralowcami, musi być regularnie oczyszczana. Czasem taki proces w ogrodach zoologicznych trwa 3 miesiące, a czasem wiele lat. Wszystko po to, żeby w tak naprawdę sztuczny sposób stworzyć jak najbardziej naturalne warunki – wyjaśnia Adam Danielak.
Na początku dla mieszkańców akwariów nurek był intruzem. Największą walecznością wykazały się jednak nie żarłoczne, drapieżne rekiny, a 3-centymetrowe, okoniokształtne garbiki. To ryby typowo terytorialne, każda zajmuje sobie w zbiorniku swój obszar.
– Pewnego dnia czyszczę ten akryl szmatką, a tu taki malec próbuje mnie atakować i przepędzić z miejsca, bo zająłem jego teren! – śmieje się Adam.
Dla kierownika akwariów w zoo najważniejsze jest to, że wszystkie zwierzęta, które do tej pory przyjechały do Łodzi, czują się w nowym miejscu doskonale. Już niedługo będą mogli je podziwiać także łodzianie i turyści.