Uroczystości, jak co roku, zorganizował Zarząd Regionu Ziemi Łódzkiej NSZZ "Solidarność". Rozpoczęła ją msza święta w kościele Ojców Jezuitów, której przewodniczył biskup Marek Marczak. - W okresie stanu wojennego internowano wiele osób. Sto zostało zabitych przez tzw. nieznanych sprawców. Władza komunistyczna chciała powiedzieć walczącym Polakom: "buntowaliście się, strajkowaliście, chcieliście pokazać, że jesteście więksi niż władza. Teraz my wam pokażemy jacy jesteście mali" - mówił biskup, dodając: - Dziś naszym obowiązkiem jest podtrzymywanie prawdy o stanie wojennym, ale też czerpanie z dziedzictwa solidarności. Dziś również, zawsze, powinniśmy umieć stanąć w obronie każdego, którego prawa są łamane.
Uczestnicy rocznicy przemaszerowali pod pomnik przy ul. Sienkiewicza 38, gdzie delegacje wielu środowisk złożyły pamiątkowe wiązanki i znicze. Kwiaty w barwach miasta złożyli też prezydent Łodzi Hanna Zdanowska oraz przewodniczący Rady Miejskiej Marcin Gołaszewski i wielu radnych. Przy pomniku - krzyżu, jak co roku, przemawiał Waldemar Krenc, przewodniczący zarządu łódzkiej "Solidarności".
Stan wojenny wprowadziły komunistyczne władze PRL. Decyzję o jego ogłoszeniu podjęła w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego, na czele której stał generał Wojciech Jaruzelski. Wprowadzono godzinę milicyjną, ograniczono prawo do zmiany miejsca pobytu, zakazano działalności organizacjom związkowym. W trakcie trwania stanu wojennego zginęło ok. 100 osób, a ok. 10 tys. internowano - w tym większość przywódców "Solidarności".
W Łodzi od wielu lat łodzianie tradycyjnie spotykają się przy pomniku-krzyżu przy ul. Sienkiewicza 38, na którym uwiecznione jest przesłanie siły i nadziei "Zło dobrem zwyciężaj".