Mateusz Walasek, radny Rady Miejskiej w Łodzi: – Chcieliśmy powiedzieć o projekcie uchwały, który będzie procedowany na najbliżej sesji Rady Miejskiej – uchwały-stanowiska w sprawie Krajowego Planu Odbudowy. Pochyliliśmy się nad tym dokumentem i widzimy bardzo wiele niebezpieczeństw dla Łodzi i dla samorządu w ogóle, dla dużych miast w Polsce. One zostały wypchnięte z KPO. Obywatele tych miast zostali potraktowani jako obywatele gorszego sortu. Najlepszym tego przykładem są tramwaje – mamy duże pieniądze na transport niskoemisyjny, na elektromobilność, ale nie na tramwaje. Wiadomo, że w małych miejscowościach tramwajów nie ma, duże miasta są w ten sposób pieniędzy pozbawiane. W przypadku pieniędzy na sieci kanalizacyjne, jest bardzo wyraźnie powiedziane, że są one do wydania tylko poza aglomeracjami. Podobne przykłady można mnożyć. Warto zwrócić uwagę, że idea tego programu przeczy samorządności, ponieważ pieniądze są dzielone przez administrację centralną, nawet w tych dziedzinach, które są zdominowane przez samorząd.
Michał Olejniczak, radny Rady Miejskiej w Łodzi: – Klub radnych Sojuszu Lewicy Demokratycznej dobitnie poprze to stanowisko Rady Miejskiej. Żądamy od PiS-u jasnej deklaracji, że przepisy, które dyskryminują Łódź i inne większe aglomeracje, zostaną zniesione. Nie może być tak, że Łódź będzie beneficjentem trzeciej kategorii. Żywimy dużą obawę, że to spowoduje, że rząd, po raz kolejny, przywłaszczy publiczne pieniądze dla następnych Obajtków, Rydzyków i innych pociotków Prawa i Sprawiedliwości. Cieszy ta wspólna deklaracja lewicy i Koalicji Obywatelskiej, że, po raz kolejny, ramię w ramię, walczymy o łódzkie interesy. I mam nadzieję, że te interesy zostaną przez nas wywalczone. Musimy cały czas patrzeć na ręce rządu PiS.
Bartosz Domaszewicz, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi: – Warto zwrócić uwagę na samą konstrukcję KPO – to jest taka trochę zbieranina różnych projektów, tam wpłynęło 1200 projektów z przeróżnych ministerstw, trudno tam odczytać jakąś głęboką myśl strategiczną. Mamy takie przekonanie, że generalnie ten dokument mógłby dawać nam szansę na sensowne wydatkowanie olbrzymich pieniędzy - mówimy o, łącznie, 58 miliardach euro – ale trudno go nazwać jakimkolwiek planem strategicznym, nijak się ma do innych dokumentów strategicznych, które miały teoretycznie miały wyznaczać kierunki rozwoju naszego kraju. Na stronie 228 mamy odniesienie do dwóch załączników, czyli do analizy tego, jak ten plan będzie wpływał na rozwój gospodarczy i tego dokumentu nie ma. Tam jest wprost napisane, że on jeszcze jest w opracowaniu. To jest taka zbieranina projektów pod kątem tego, czego Unia Europejska by sobie życzyła – takie wypełnienie formularza, mam wrażenie. Na więcej liczyć się nie da, bo znamy politykę slajdów premiera Morawieckiego, ona ma właśnie taki charakter, tutaj nic nowego się nie zadziało.