Dodał, że w przypadku miast na prawach powiatów – a takim miastem jest Łódź - w latach 2007–2009 dopłacały one przeciętnie 24–26 proc. do zadań oświatowych. W roku 2010 wskaźnik dopłaty wyniósł już 35 proc a w kolejnych latach udział środków z budżetu państwa w łódzkich wydatkach na oświatę kształtował się na poziomie 65-70% wydatków.
- Niestety w ostatnich trzech latach mamy do czynienia z znacznym zaburzeniem tej i tak niekorzystnej dla Łodzi proporcji. Od roku 2015 bowiem subwencja oświatowa pokrywa już zaledwie 55% wydatków jakie ponosimy w Łodzi na kształcenie. I tak w roku 2018 łączne wydatki na oświatę w Łodzi to zgodnie z projektem budżetu kwota 1 mld 67 mln zł a wysokość subwencji to zaledwie 603 mln zł – zauważył Bartosz Domaszewicz.
Jego zdaniem warto pamiętać, że blisko 80% wydatków na oświatę to wydatki osobowe. Decyzje w sprawie zasad wynagradzania nauczycieli podejmowane na szczeblu centralnym i determinują zasadniczą część wydatków oświatowych.
-Powoduje to nienormalną sytuację, w której kto inny podejmuje decyzje zwiększające koszty funkcjonowania systemu oświaty a kto inny za to płaci. W sytuacji, w której subwencja nie pokrywa nawet wydatków na wynagrodzenia nauczycieli, koszty każdej podwyżki obciążają budżet samorządów. Gdyby nie ta rosnąca od lat dysproporcja dziś mielibyśmy w Łodzi wyremontowane wszystkie szkoły. Tegoroczna luka - dziura subwencyjna - wynosi już 464 mln zł. Proszę sobie wyobrazić jak wyglądałyby łódzkie szkoły gdyby rząd wywiązywał się ze swoich zobowiązań w sposób należyty – dodał radny.
Konferencję Bartosza Domaszewicza skomentował rzecznik prasowy Klubu Radnych PiS Łukasz Magin.
- Tylko w 2017 roku Łódź otrzymała 5,9 mln złotych na waloryzację wynagrodzeń nauczycielskich. Nie jest zatem prawdą, że łódzki samorząd dźwiga ciężar podwyżek płac przyznawanych nauczycielom na poziomie ministerialnym. W 2017 roku po raz pierwszy po reformie samorządowej MEN przekazało gminom subwencję oświatową na dzieci 6-letnie w przedszkolach. W przypadku Łodzi było to 17,6 mln złotych. Władze miasta uzyskałyby jeszcze większe wsparcie finansowe ze strony rządu, gdyby przyjęły proponowaną przez kuratora oświaty nową siatkę szkół w związku z reformą edukacji. Nie czyniąc tego, świadomie zrezygnowały z pomocy rządu przy przekształcaniu gimnazjów w szkoły podstawowe - powiedział Łukasz Magin.