5,1 miliarda złotych – taka była łączna wartość inwestycji zrealizowanych w Łodzi w latach 2004-2017 ze wsparciem z Unii Europejskiej. Tymczasem rząd PiS kwestionuje „opłacalność” UE dla Polski. Czy możemy stracić szansę na dalsze dotacje unijne dla Łodzi? – tego obawiają się radni Rady Miejskiej w Łodzi z klubu radnych PO Monika Malinowska – Olszowy oraz Bartosz Domaszewicz.
- Co PiS mówi o Unii Europejskiej? Poseł PiS Janusz Szewczuk mówi, że „musimy postawić pytanie czy Unia Europejska nam się opłaca”, zaś posłanka Krystyna Pawłowicz nazwała flagę UE „szmatą”. Natomiast MSZ oświadczyło, że nie zamierza prowadzić dialogu z Komisją Europejską – mówi radna PO Monika Malinowska – Olszowy. - Te wszystkie wypowiedzi wskazują, że może być trudno o pozyskanie jakichkolwiek środków z UE. Tymczasem Łódź ze środków unijnych korzysta, a dalsze potrzeby ma wielkie, np. rewitalizacja. I bez tych środków nie będziemy sobie w stanie poradzić.
Radny PO Bartosz Domaszewicz przypomina, że rozpoczynają się negocjacje w sprawie nowej perspektywy finansowej. I wypowiedzi polityków PiS mogą mieć negatywny wpływ na możliwość zdobycia środków po 2020 r.
- Tymczasem łączna wartość inwestycji zrealizowanych w Łodzi w latach 2004-2017 ze wsparciem z UE wyniosła 5,1 mld zł – z czego 3 mld zł pochodziło właśnie z Unii, a 2,1 mld zł to był wkład własny. To pokazuje skalę tego, ile udało się w Łodzi zrobić dzięki wsparciu unijnemu. Wymienię tylko kilka: projekt budowy sieci wodociągów i kanalizacji, trasa W-Z, projekt dworca Fabrycznego czy zakup 30 tramwajów dla Łodzi. A my nadal mamy duże potrzeby. Bez wsparcia zewnętrznego będzie nam niezwykle ciężko o realizacje tych inwestycji. Negatywne nastawienie wobec UE będzie się przekładało bezpośrednio na możliwości inwestycyjne Łodzi.