Bartosz Domaszewicz, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi: Budżet na 2024 r. będzie wyjątkowo trudny, ale chcemy uspokoić mieszkańców, będzie zabezpieczać ich potrzeby. Gwarantujemy łodzianom brak wzrostu lokalnych opłat, brak wzrostu cen za bilety. Natomiast jesteśmy po 8 latach bardzo głębokiego drenowania finansów samorządu. Ta łączna kwota ubytku z podatku dochodowego to bez mała 1,5 mld zł. To są konkretne kwoty, które przekładają się na inwestycje w mieście. Będzie ich znacznie mniej. Jest to budżet stabilności, a nie budżet przełomu.
Krzysztof Makowski, radny Rady Miejskiej w Łodzi: Budżet na następny rok jest budżetem prospołecznym. Zderzyliśmy się z sytuacją bardzo trudną. Brak środków europejskich, ograniczone możliwości w pozyskiwaniu środków zewnętrznych. Dlatego skupimy się na inwestycjach, które trzeba dokończyć oraz inwestycjach na obrzeżach naszego miasta. Poza tym utrzymamy ponad 50 stołówek szkolnych, a co za tym idzie rodzice, tak jak teraz będą płacić mniej za obiady dzieci. Będziemy partycypować w pomocy z MOPS. Mamy zabezpieczone pieniądze na komunikację miejską. To pokazuje siłę naszego budżetu.
Emilia Susniło-Gruszka, radna Rady Miejskiej w Łodzi: Po 8 latach rządów PiS widzimy, że Polska w wielu aspektach została zniszczona. Można to dostrzec w naszym budżecie. Niestety nie jest to budżet marzeń. Mam nadzieje, że jest to ostatni zły budżet, a za rok nowa Rada Miejska będzie miała lepsze wieści dla mieszkańców. Dzięki dobremu zarządzaniu miastem najważniejsze potrzeby mieszkańców zostaną zabezpieczone. Wiele razy informowaliśmy o tym, jakie straty mamy w budżecie. Złą politykę PiS potwierdził sąd. Łódź 8 grudnia wygrało sprawę, a Budżet Państwa musi zapłacić miastu 10,5 mln zł za niewystarczające finansowanie zadań zleconych.