Nazwy ulic nadane przez wojewodę nie będą mogły być zmieniane przez Radę – organ stanowiący. Jest w tej sprawie nowy projekt ustawy – mówili na konferencji prasowej przewodniczący Rady Miejskiej Tomasz Kacprzak i przewodniczący Klubu Radnych PO Mateusz Walasek.
- Przez 27 lat nikt nie zrobił takiego zamachu na samorządność i mieszkańców. Nie godzimy się na tworzenie w sztuczny sposób kultu Lecha Kaczyńskiego. Uważamy, że wojewoda wykorzystał przepisy, by narzucić tę nazwę, która jest kontrowersyjna. Plac Zwycięstwa nikomu nie kojarzy się z komunizmem i trudno dekomunizować zwycięstwo. Wczoraj zwróciliśmy się do pani prezydent z wnioskiem o ogłoszenie konsultacji społecznych w tej sprawie. Chcemy, żeby to łodzianie, a nie urzędnicy zadecydowali jak ma nazywać się ten plac – Zwycięstwa, Lecha Kaczyńskiego, czy historycznie – Wodny Rynek. Grupa posłów PiS, w tym łódzki poseł Waldemar Buda, chcą wprowadzić ustawą zakaz zmiany nazw ulic, które zostały nadane przez wojewodów. To oznaczałoby ograniczenie kompetencji samorządów – mówił Tomasz Kacprzak.
Jego zdaniem nie może być tak, że wojewodowie i urzędnicy IPN-u będą ustalali nazwy ulic i placów w miastach. Zapowiedział dyskusję w tej sprawie na forum Związku Miast Polskich.
- O ile te przepisy zostaną przegłosowane, prawo nie zostanie absolutnie odebrane samorządom, gdyż będzie możliwość tej zmiany po konsultacji z IPN i wojewodą. Naszym zdaniem najistotniejszy jest głos łodzian. Po wczorajszej decyzji wojewody dotarło do nas wiele opinii. Bez wyjątku były to głosy oburzenia. Po zakończeniu konsultacji wystąpimy do wojewody i IPN o zgodę na zmianę nazwy zgodnie z życzeniem łodzian. Jesteśmy bardzo ciekawi, jaka będzie odpowiedź w przypadku nazwy Wodny Rynek. Liczymy na to, że ta ustawa nie zostanie przegłosowana i samorząd nie utraci swoich praw – mówił Mateusz Walasek.
W 2016 r. sejm przyjął ustawę dekomunizacyjną. Nakłada ona na samorządy obowiązek zmiany nazw ulic, których patronami są osoby lub organizacje symbolizujące komunizm. Jeśli tego nie zrobią, prawo zmiany nazw przypadnie wojewodzie, przedstawicielowi rządu. Radni PO podkreślili, że nie spotkali się z głosem mieszkańców chcących zmieniać dotychczasowe nazwy w mieście.
- Dlatego nie podejmowaliśmy w tej sprawie żadnych działań, długo o tym dyskutowaliśmy. Twierdzenie, że łódzka Rada Miejska mogła zapobiec zmianie nazwy placu Zwycięstwa podejmując jakąkolwiek uchwałę w tej sprawie, jest obłudne i pozbawione podstaw. Nie podpadłby wojewodzie plac Zwycięstwa, to podpadłby plac Wolności, bo ktoś uznałby, że chodzi o wolność, o która walczyli komuniści – dodał Mateusz Walasek.
Sprawę komentują także radni PiS.
- Przewodniczący Rady Miejskiej miał 12 miesięcy na to, by zrobić coś w tej sprawie. To, że do radnych PO nie zgłaszali się łodzianie chcący zmiany nazw ulic nie znaczy, że tego problemu nie było. Do nas, radnych PiS, przychodziło bardzo dużo osób mówiących, że nie podoba im się wiele nazw. Byli to uczniowie, kombatanci. Rozumiem, że magister prawa Tomasz Kacprzak nie zgadza się z opiniami profesorów z IPN. Ma do tego prawo. Jednak przypominam, że zmiana nazw jest oparta o opinie IPN, to nie jest czyjeś widzimisię, tylko decyzja podjęta na podstawie badań historycznych. Jeśli tylko ta jedna nazwa budzi kontrowersje, to moim zdaniem jest to tylko spór polityczny, na którym panowie radni próbują ugrać swój własny interes – mówiła radna PiS Marta Grzeszczyk.
Radny Włodzimierz Tomaszewski stwierdził, że plac Zwycięstwa był od początku w Łodzi kojarzony ze zwycięstwem komunizmu.
- Nazwę tę można było zmienić na np. Plac Zwycięstwa Solidarności, ale tego nie zrobiono. Radni uparli się, że nie będą rozstrzygać w tej materii. Zrobił to wojewoda. Lech Kaczyński jest symbolem zwycięstwa Solidarności – skomentował Włodzimierz Tomaszewski.