Marcin Bugajski, radny Sejmiku Województwa Łódzkiego: - Istnieje duże zagrożenie utraty funduszy europejskich. Środki finansowe, które czekają i nie mamy do nich dostępu, to 160 mld zł na KPO, 76 mld euro na politykę spójności. Są to ogromne pieniądze, niezbędne dla rozwoju miasta i województwa łódzkiego. Jeśli spojrzymy na efekty wdrażania funduszy, to widzimy wiele remontów. Na pewno są męczące, ale grozi nam sytuacja, w której żadnych inwestycji nie będzie. Z pieniędzy własnych, zwłaszcza po Polskim Ładzie, samorządy nie są w stanie zrealizować dużych przedsięwzięć w nowej perspektywie finansowej. Wzywamy polski rząd, żeby dogadał się z Komisją Europejską i ustąpił w sprawach dla niej ważnych po to, aby odblokować środki finansowe. Wzywam także po raz kolejny marszałka, żeby podjął działania, by jak najwięcej pieniędzy trafiało z Brukseli do regionu łódzkiego.
Emilia Susniło-Gruszka, radna Rady Miejskiej w Łodzi: - Od 18 lat jesteśmy członkiem Unii Europejskiej i jest to dla nas opłacalne pod wszelakimi względami: politycznymi, kulturowymi i finansowymi. Otrzymaliśmy bardzo dużo pieniędzy. W Łodzi podpisaliśmy ponad 470 umów na inwestycje realizowane z dofinansowaniem unijnym. Te kontrakty opiewały na wartość ponad 9 mld zł, z czego 5 mld zł to dopłaty z Unii Europejskiej. Najwięcej środków pozyskaliśmy w obszarze transportu i komunikacji – ponad 2,5 mld zł dofinansowań unijnych. Bardzo dużo otrzymaliśmy na inwestycje związane z ochroną środowiska, projekty społeczne, kulturę. Najistotniejsze przedsięwzięcia to: trasa W-Z, budowa dworca Łódź-Fabryczna, trasa Górna, rewitalizacja Centrum Łodzi i Księżego Młyna. Jeśli PiS nie postara się o to, żeby pieniądze z Unii Europejskiej popłynęły do Polski, to takich przedsięwzięć może już w naszym mieście nie być. Gdy je jednak otrzymamy, to już i tak jesteśmy opóźnieni. Włochy czy Hiszpania już z nich korzystają. Inflacja powoduje, że pieniądze tracą na wartości. Obyśmy nie musieli tylko wspominać inwestycji z dofinansowaniem unijnym.
Karolina Kępka, radna Rady Miejskiej w Łodzi: - Dzisiaj mamy do czynienia z największym frontem robót od 10 lat. Mieszkańcy są zdenerwowani stojąc w korkach, ale za chwilę inwestycje mogą się skończyć. We wrześniu pani prezydent podjęła zarządzenie, w którym wpisała około kilkudziesięciu przedsięwzięć na kwotę 8 mld zł. Dofinansowanie, jakie moglibyśmy uzyskać, wynosiłoby ponad 6 mld zł. Dotacje z Unii czasami sięgają 90%. Łódzkie autobusy elektryczne były dofinansowane w 86%. Chcielibyśmy zakupić jeszcze 70 autobusów elektrycznych i 38 autobusów wodorowych. Planowaliśmy wiadukty przy ul. Malowniczej i Hetmańskiej, drogi dojazdowe do S14, obwodnicę Wiskitna, remont torowisk. Niestety te inwestycje mogą nie otrzymać wsparcia.
Michał Olejniczak, radny Rady Miejskiej w Łodzi: - Jedno wielkie zero – tyle wynosi budżet Krajowego Planu Odbudowy dla naszego miasta. Złożyliśmy 11 przełomowych wniosków. Moglibyśmy otrzymać 6 mld zł, a budżet Łodzi opiewa na 5,5 mld zł. Z winy PiS-u tych pieniędzy nie ma. Łamana jest w Polsce praworządność. Jest 4 ministrów związanych z Łodzią: Zbigniew Rau odpowiedzialny za dyplomację, Piotr Gliński – za kulturę, Waldemar Bada – za rozwój i technologię, Włodzimierz Tomaszewski – za samorząd. Mogli oni zrobić wiele dobrego dla naszego miasta. Niestety są jedynie więźniami Zbigniewa Ziobry. Co dalej z termomodernizacjami szkół, przedszkoli, domów pomocy społecznej czy bibliotek? Nie wiemy nawet, czy trwają negocjacje z Komisją Europejską.
Marcin Bugajski, radny Sejmiku Województwa Łódzkiego: - Fundusze europejskie w naszym regionie to także pieniądze dla łódzkiego: 2 mld euro, w ramach których są 3 projekty strategiczne wpisane w konta programowe: rewitalizacja kwartału w okolicy ul. Narutowicza i ul. Zachodniej, przebudowa torowiska na ul. Legionów czy Teatr Powszechny. To co jest zagwarantowane, jeśli nie pojawią się pieniądze, nie może ruszyć. To jest skandal.
