- Ta sprawa trafiła do porządku obrad sesji w grudniu. Wtedy radni PiS po raz pierwszy w historii łódzkiego samorządu zagłosowali za tym, aby pan radny został odwołany. Oczywiście radni PO i SLD takiej zgody nie wyrazili. W czerwcu PFRON wystąpił ponownie do Rady o uchylenie poprzedniej uchwały, w której nie wyraziła ona zgody na zwolnienie. Wtedy radni PiS ponownie zagłosowali przeciw radnemu. Wyrok sądu uznaje skargę prezesa PFRON za niezasadną oraz to, że Rada Miejska przyjęła uchwałę zgodnie z obowiązującymi przepisami. Radny Władysław Skwarka nie powinien być odwołany z tej funkcji. Wyrok sądu obnaża intencje radnych PiS, intencje czysto polityczne – mówiła Małgorzata Moskwa – Wodnicka.
- Od roku dyskutowałem z kierownictwem PFRON-u żeby zaprzestano naruszania mojego dobrego imienia. Mówiono, że okradłem fundusz i nie stosuję się do obowiązującego prawa. Ten wyrok i uzasadnienie, które do niego będzie, a słyszałem o tym wczoraj w WSA, zdecydowanie temu zaprzecza. Nie było żadnych zarzutów merytorycznych do mojej pracy i moim zdaniem nie będzie – podkreślił Władysław Skwarka.
Konferencję radnych SLD skomentował rzecznik prasowy Klubu Radnych SLD Łukasz Magin.
- Sprawa radnego Skwarki nie ma wymiaru politycznego, lecz czysto pracowniczy. To normalne, że pracodawca ma prawo wiedzieć, gdzie przebywa jego pracownik w godzinach pracy. Radny to nie święta krowa, żeby wychodzić z pracy według własnego widzimisię, a potem zżymać się na przełożonego, kiedy ten wyciąga konsekwencje. Postawa radnego Skwarki jest nieprzyzwoita, a jego publiczne lamenty godzą w dobre imię łódzkiego samorządu – powiedział Łukasz Magin.