Konkurs jest skierowany głównie do młodzieży, ale ma charakter otwarty. Mogą w nim wziąć udział „teamy” pisarskie, złożone z grupy przyjaciół czy członków rodziny. Zadaniem konkursowym jest napisanie opowiadania. Jego głównymi bohaterami są nastoletni Zuza i Antek, którzy przeżywają w Łodzi wykreowane przez autorów „wielowymiarowe” przygody w czasie i przestrzeni. Punktem wyjścia wszystkich konkursowych opowiadań jest wspólny wstęp, nasi bohaterowie znajdują po burzy w całym mieście portale do Łodzi z przeszłości, przyszłości i do światów równoległych.
Jest o co walczyć, bo za pierwsze trzy miejsca w konkursie Biblioteka przewidziała nagrody rzeczowe w postaci:
- tabletu,
- czytnika e-booków,
- oraz powerbanku.
Dodatkowo, 10 najwyżej ocenionych przez Jury konkursowe prac zostanie wydanych przez wydział Kultury Urzędu Miasta Łodzi w formie książki.Publikacja ukaże się również w formie słuchowiska, a opowiadania stworzone na potrzeby konkursu będą inspiracją do stworzenia gry miejskiej, dostępnej w aplikacji Tropciel na smartfony i urządzania mobilne. Prace konkursowe należy wysyłać drogą mailową na adres konkurs@biblioteka.lodz.pl do 30 czerwca 2021 roku. Więcej szczegółów na stronie: www.biblioteka.lodz.pl/aktualnosci/przygody-w-czasie-i-przestrzeni.
Opowiadanie wstępne:
Poniżej publikujemy wstęp do przygód Zuzy i Antka. Użyjcie swojej wyobraźni i stwórzcie dla naszych bohaterów przygodę. Przenieście ich w świat przeszłości, przyszłości albo do świata równoległego. Wszystko zależy od Waszej wyobraźni. Powodzenia!
Burza i dziwaczny początek
– A wie pan co to jest zielone, pstryk, czerwone? – odpowiedziała prowokacyjnie pytaniem na pytanie Zuza. Nauczyciel spurpurowiał. Dziewczyna z deskorolką pod ławką po raz kolejny chciała rozwalić mu lekcję.
– To żaba w blenderze – rzuciła bezczelnie Zuza, patrząc wyzywająco nauczycielowi w oczy, po czym rozejrzała się po sali.
Antek, klasowy prymus, pierwszy wybuchnął głośnym śmiechem, pociągając za sobą całą klasę.
– Spokój, spokój!!! – krzyczał profesor. Widać było, że jest nieźle wkurzony.
– Zuza, Antek! Za drzwi! Do dyrektora, natychmiast!!!
Zuza - jakby tylko na to czekała - chwyciła deskorolkę i torbę, którą miała już dawno spakowaną i rzucając szybkie spojrzenie Antkowi, wyszła z klasy.
Po chwili wahania Antek złapał leżący na stole zeszyt, książkę, zarzucił na ramię plecak i wybiegł za Zuzą mamrocząc do nauczyciela ciche „przepraszam”.
Dogonił ją na korytarzu. Dziewczyna założyła na głowę bejsbolówkę, naciągnęła kaptur i rzuciła:
– Chyba śni, że pójdziemy do dyra! – prychnęła. - Idziemy w miasto! - dodała tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Antek nie protestował, choć bał się konsekwencji swojego wyskoku.
,,Będę miał szlaban na gry z tydzień jak nic’ – pomyślał, kiedy wybiegli przed szkołę.
Na niebie powoli zbierały się dziwne, coraz ciemniejsze chmury. Złapali pierwszy tramwaj, jadący w stronę centrum. Kiedy dotarli na plac Wolności, uderzył pierwszy piorun. A za nim kolejne. Podobno takiej burzy - jak pisały potem gazety - nie było w Łodzi od lat. Przedziwny fenomen, w piękny, letni już prawie dzień, nagle, w kilka minut chmury zgęstniały, zrobiło się mroczno, a ilość huczących błyskawic na minutę przewyższała wszystko to, co pamiętali nawet najstarsi górale, znaczy łodzianie.
– Schowajmy się w bramie! – zawołał Antek, przekrzykując nawałnicę. Chwycił Zuzę za rękę i ruszył w kierunku jednej z ulic, sąsiadujących z placem. Kiedy przeskakiwali nad klombem, potężny piorun rozdarł niebo. Dziewczyna poślizgnęła się, ciągnąc za sobą Antka. Oboje wyrżnęli plecami o bruk. Przed oczami majaczyła im postać Tadeusza Kościuszki na tle czerniejącego nieba.
– Czy on puścił do mnie oko? – zapytała Zuza, wskazując pomnik. Wybuchnęli śmiechem. Jeszcze przez chwilę leżeli, mrużąc oczy i trzymając się za mokre brzuchy.
Nad Łodzią kłębiły się teraz tylko, szarpane przez wiatr, niemal czarne chmury. Zrobiło się mroczno.
- Dobra, biegniemy – rzuciła Zuza i gdy wbiegli do bramy, runęła prawdziwa nawałnica, a huk błyskawic zagłuszał niemal myśli naszych bohaterów.
– Co tu się w ogóle dzieje? – wymamrotał Antek, wystawił głowę lekko przez bramę i rozejrzał się wokół. Śmiech zamarł mu na ustach, bo nagle jeden z piorunów uderzył niemal przed ich oczami w chodnik, dziewczyna wystraszyła się nie na żarty i przytuliła do Antka. Dobrze, że panował półmrok, bo wiedział jak wygląda jego twarz, była na pewno czerwona jak burak. W tej samej chwili Antka zatkało. Po prostu stał jak kołek, delikatnie odwrócił Zuzę i pokazał jej palcem co się działo przed bramą. A tam wibrowała świetlista dziura przez, którą widać było dalszą część placu z jakimiś ludźmi. Oboje oszołomieni widokiem stali jak wryci.
Po chwili Zuza szepnęła:
- O jaaaaa, co to jest?
- Nie wiem - odparł wystraszony Antek...
... i tu dalej niech zadziała Wasza wyobraźnia, gdzie w czasie i przestrzeni przenoszą się przez świetlisty portal nasi bohaterowie i co się dalej z nimi zadzieje. To może być przeszłość, przyszłość czy też Łódź w świecie równoległym. Powodzenia!!!
(aut. Sławomir Macias)
Autor wyraża zgodę na publikację opowiadania we wszelkich materiałach dziennikarskich.