Tomasz Kacprzak, Rady Miejskiej w Łodzi: – Miasto Łódź, zarówno w zeszłym, jak i w tym roku, złożyło kilka wniosków o uwzględnienie bardzo ważnych dla miasta i dla mieszkańców Łodzi inwestycji z zakresu gospodarki odpadami. Są to m. in. budowa instalacji komunalnej, budowa instalacji do fermentacji bioodpadów, czyli mówimy tutaj o tym naszym brązowym pojemniku, mówi się o modernizacji PSZOK-u, ale także budowie spalarni śmieci przy ul. Sanitariuszek. Niestety, część wniosków, z niewiadomych przyczyn, została odrzucona przez Zarząd Województwa Łódzkiego w dniu 27 lipca tego roku.
Tomasz Kacprzak, Rady Miejskiej w Łodzi: – Ku naszemu zdziwieniu, Zarząd Województwa nie uwzględnił wniosku dotyczącego budowy instalacji do przetwarzania odpadów biodegradowalnych, a miasto chce wybudować nowoczesną instalację, która wpisuje się w gospodarkę o obiegu zamkniętym, polegającą na przetwarzaniu odpadów w energię, za pomocą procesu fermentacji. Ma powstać biogazownia, czyli z odpadów ma być produkowany biometan, ten biometan będzie przetwarzany w energię elektryczną, ale także w kompost, w nawóz, który może być wykorzystywany w rolnictwie. A wszystko po to, żeby praktycznie wszystkie odpady podlegały recyklingowi, czyli to jest to, o czym od lat mówi się w całej Europie i na całym świecie. Taka instalacja jest przygotowywana i, o dziwo, nie jest uwzględniana w Wojewódzkim Planie Gospodarki Odpadami (WPGO), bez podania żadnego uzasadnienia.
Tomasz Kacprzak, Rady Miejskiej w Łodzi: – Drugim takim wnioskiem, który nie został uwzględniony w ostatecznym projekcie, jest budowa instalacji do przetwarzania termicznego odpadów komunalnych, czyli budowa spalarni przy ul. Sanitariuszek. Jeszcze miesiąc temu, w projekcie WPGO na stronach internetowych, ten wniosek funkcjonował, złożyła go dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej UMŁ, Ewa Jasińska w zeszłym roku, ten wniosek był poddany konsultacjom i, z tego co wiemy, nie było żadnych uwag. Nagle ten wniosek wylatuje, a wiemy, że w Łodzi prywatna spółka będzie budowała spalarnię, co oznacza, że Łódź będzie skazana jeden tego typu zakład, który będzie także dyktował ceny.
Tomasz Kacprzak, Rady Miejskiej w Łodzi: – Dzisiaj, kiedy łódzki samorząd chce prowadzić tego typu działalność, z niewiadomych przyczyn, marszałek Schreiber nie chce wpisać tych inwestycji do WPGO, a efekt będzie jeden: te inwestycje oczywiście mogą powstawać, ale nie będzie można dostawać środków ani z Unii Europejskiej, ani z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. To jest bardzo groźne, ponieważ nie stawia samorządu łódzkiego na równi z innym podmiotami, które są wpisane do tego planu i mogą starać się o te dofinansowania. Tutaj, można powiedzieć, już na starcie ktoś zaczyna faulować, bez żadnego uzasadnienia, a za wszystko będą płacili łodzianie.
Marcin Bugajski, radny Sejmiku Województwa Łódzkiego: – Ta decyzja jest elementem polityki, która w Urzędzie Marszałkowskim funkcjonuje od początku tej kadencji. Przypominam o tym, że pierwszą faktycznie merytoryczną decyzją tego sejmiku, rządzonego przez PiS, było wykreślenie jednej z instalacji w Łodzi. Dzisiaj dowiadujemy się, że prywatne instalacje mogą mieć wszystkie zgody ze strony sejmiku, a publiczne, takie jak ta MPO, nie mogą. Uważamy, że to jest sytuacja skandaliczna, zwłaszcza że nie jest jedyna. Mam tutaj przed sobą wezwanie Związku Międzygminnego „Bzura”, który również jest wstrzymywany ze swoją decyzją, który również nie jest wpisany do projektu WPGO, a w październiku zeszłego roku wygrał z marszałkiem sprawę w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym i on, po prostu, nie wykonuje tego wyroku. Jest to próba ograniczenia mocy przerobowych instalacji w naszym regionie, co bezpośrednio przyczynia się do pozycji monopolistycznej niektórych podmiotów. Przypominam, że mamy do czynienia z taką sytuacją, gdzie jeden z tych podmiotów jest bardzo mocno kontrolowany przez władzę PiS i to nie jest dobra sytuacja, tak nie powinno być, bo za to wszystko zapłacą łodzianie.
Mateusz Walasek, radny Rady Miejskiej w Łodzi: – Projekt naszej uchwały sprowadza się, po prostu, do tego, że walczymy o tańsze śmieci dla Łodzian. Tyle tylko, że musimy walczyć o to z Urzędem Marszałkowskim, dlatego że jego działania oznaczają wyższe opłaty za wywóz odpadów, co oznacza, że łodzianie zapłacą więcej. I zamiast kierować w tej sprawie pretensje do Urzędu Miasta Łodzi, będą je kierować do Urzędu Marszałkowskiego, bo mamy tutaj całą serię decyzji, które prowadzą do dyskryminacji łódzkich podmiotów, ale także do tego, że inne podmioty mają lepszą sytuację niż podmioty miejskie.
Krzysztof Piątkowski, poseł na Sejm RP: – Mamy do czynienia z jawną próbą monopolizowania rynku odpadami na terenie naszego regionu. W efekcie tego działania nie tylko rosną ceny, które płacić muszą obywatele naszego miasta, ale także, trzeba to sobie jasno powiedzieć, największe zyski gromadzi spółka, która nieprzypadkowo kontrolowana jest przez PiS. Wspólnie z posłem Tomaszem Trelą, złożyłem, na początku tego roku, doniesienie do prokuratury w tej sprawie, zrobił to także Związek Międzygminny „Bzura”. Rozmawiałem dzisiaj z burmistrzem Aleksandrowa Łódzkiego, Jackiem Lipińskim i wiem, że w tej sprawie prokuratura prowadzi dalej postępowanie. W sprawie zapoczątkowanej przeze mnie i posła Trelę, otrzymałem dosłownie kilka dni temu informację, że została ona umorzona.
Krzysztof Piątkowski, poseł na Sejm RP: – Chcę Państwu powiedzieć jasno, w związku z tym, że sprawa jest naprawdę bulwersująca, że nie pozwolę zamieść tej sprawy pod dywan. Informacja przyszła bez żadnego uzasadnienia, więc nasz pełnomocnik wezwie prokuraturę do przekazania nam uzasadnienia do decyzji o umorzeniu. Jeśli takiej decyzji nie otrzymamy, to zażądam wglądu do pełnej dokumentacji śledztwa oraz uzasadnienia, w ramach interwencji poselskiej. I zrobię to zaraz po tym, jak decyzję w tej sprawie podejmie prokurator.
Krzysztof Piątkowski, poseł na Sejm RP: – Chcę dodać jeszcze, że minęło już ponad pół roku odkąd napisałem w tej sprawie interpelację do ministra, który odpowiada za kontakty z samorządami, Michała Cieślaka. Proszę sobie wyobrazić, że na tę interpelację, dotycząca bulwersującej sprawy monopolizacji rynku odpadami w naszym województwie, ten rząd nie dał rady odpowiedzieć do dzisiaj. To świadczy o tym, jaki stosunek ma rząd do jawności tych procedur, jak dalece zależy mu na przejrzystości władzy i ewidentnie świadczy o tym, że, zarówno rząd, jak i prokuratura, najpewniej chcą, aby o tej sprawie mówiono jak najmniej.