Święta Faustyna przyszła na świat jako Helena Kowalska w Głogowcu koło Świnic Warckich 25 sierpnia 1905 r., w ubogiej, ale bardzo religijnej rodzinie. W wieku 16 lat wyjechała z rodzinnej wsi w poszukiwaniu pracy – najpierw do Aleksandrowa Łódzkiego, a później do Łodzi. Zamieszkała w kamienicy przy ul. Krośnieńskiej 9 i rozpoczęła pracę jako służąca u trzech sióstr tercjanek św. Franciszka.
Pobyt przyszłej sekretarki Bożego Miłosierdzia przy ul. Krośnieńskiej 9 upamiętnia tablica na ścianie kamienicy:
W TYM DOMU W LATACH 1922-23 MIESZKAŁA U KREWNYCH HELENA KOWALSKA BŁ. SIOSTRA FAUSTYNA ZE ZGROMADZENIA MATKI BOŻEJ MIŁOSIERDZIA APOSTOŁKA BOŻEGO MIŁOSIERDZIA.
Jedna z części tej kamienicy ma niebawem stać się będzie domem zakonnym, a w drugiej zostanie urządzone Muzeum Świętej Faustyny.
W lutym 1923 roku Helenka zmieniła miejsce pracy i otrzymała skierowanie na służbę do właścicielki sklepu spożywczego - Marianny Sadowskiej przy ul. Abramowskiego 29, gdzie pracowała do lipca następnego roku. Przede wszystkim zajmowała się domem i opieką nad trojgiem małych dzieci, które bardzo polubiły Helenkę i opowiadane przez nią historie. Pracę Helenki u p. Sadowskiej upamiętnia tablica, umieszczona nad bramą wjazdową posesji przy ul. Abramowskiego 29:
W TYM DOMU W LATACH 1922-24 PRACOWAŁA HELENA KOWALSKA ŚW. FAUSTYNA APOSTOŁKA BOŻEGO MIŁOSIERDZIA
W życiu niezwykle religijnej przyszłej świętej był również krótki okres (1923 r.), gdy, zarzuciwszy nieco życie duchowe, dbała bardziej o modny strój, rozrywkę. Lubiła tańczyć i bawić się, a okazję do tego stwarzały organizowane w łódzkich parkach „bale” czyli ludowe zabawy i festyny. Chodziła na nie w towarzystwie pracujących w Łodzi, także jako służące, sióstr: starszej Genowefy i młodszej Natalii.
Jednym z miejsc gdzie chodziły na "bale" był Park „Wenecja” – obecny Park im. J. Słowackiego.
W parku znajdowało się wówczas kilka głębokich stawów, połączonych kanałami, stąd nazwa parku- „Wenecja” - przez analogię do włoskiego miasta. Od strony zachodniej wybudowano restaurację oraz salę taneczną, a od ul. Cieszyńskiej salę teatralną, w której odbywały się pokazy kuglarzy, żonglerów, walki francuskie oraz przedstawienia urządzane przez związki zawodowe.
To do tego parku pewnego lipcowego dnia 1924 roku – ubrana w różową sukienkę z falbankami – wybrała się na zabawę ze swoimi siostrami i koleżanką - Lucyną Strzelecką, późniejszą siostra Julitą, Urszulanką SJK. To w tym miejscu Helenka doznała niezwykłego przeżycia, o czym w „Dzienniczku” napisała w sposób następujący: „Kiedy wszyscy najlepiej się bawili, dusza moja doznała wewnętrznych [udręczeń]. W chwili, kiedy zaczęłam tańczyć, nagłe ujrzałam obok Jezusa umęczonego, obnażonego z szat, okrytego całego ranami, który mi powiedział te słowa: Dokąd cię cierpiał będę i dokąd mnie zwodzić będziesz? W tej chwili umilkła muzyka, znikło sprzed oczu moich towarzystwo, w którym się znajdowałam, pozostał Jezus i ja. Usiadłam obok swej drogiej siostry, pozorując to, co zaszło w duszy mojej bólem. Po chwili opuściłam potajemnie towarzystwo i siostrę...” (Dz.9).
Niektórzy ten moment podczas zabawy nazywają swoistym nawróceniem (po krótkim okresie „próżności życia”), chwilą niezwykłego spotkania z Bogiem. O tym, że miejscem „balu”, tak znaczącego w życiu siostry Faustyny, był wspomniany park, wiedziały i długo utrzymywały w tajemnicy łódzkie starsze siostry Urszulanki.
W łódzkiej katedrze, gdzie często – w chwilach wolnych od ciężkiej pracy – gorąco się modliła, ostatecznie skrystalizowało się powołanie zakonne 19-letniej Heleny Kowalskiej. Wydarzenie to upamiętnia tablica i płaskorzeźba na zewnętrznych murach archikatedry:
W TEJ KATEDRZE MODLIŁA SIĘ I PODJĘŁA DECYZJĘ WSTĄPIENIA DO ZGROMADZENIA SIÓSTR MATKI BOŻEJ MIŁOSIERDZIA HELENA KOWALSKA BŁ SIOSTRA FAUSTYNA APOSTOŁKA BOŻEGO MIŁOSIERDZIA
To w tej świątyni ukształtowała się ostatecznie decyzja Heleny Kowalskiej o wstąpieniu do klasztoru: „Wstałam od modlitwy i przyszłam do domu, i załatwiłam rzeczy konieczne. Jak mogłam, zwierzyłam się siostrze z tego, co zaszło w duszy, i kazałam pożegnać rodziców, i tak w jednej sukni, bez niczego przyjechałam do Warszawy”. (Dz. 10).