Oryginalny dokument nadający prawa miejskie Łodzi przez króla Władysława Jagiełłę nie zachował się do naszych czasów. Jego odpis znajduje się w „Kopiarzu" biskupa włocławskiego Macieja Drzewickiego z 1517 roku, który zawiera najważniejsze dokumenty z początków historii Łodzi. Na czas wakacji wystawiony jest w sali głównej Pałacu Poznańskich.
Rękopis biskupa Drzewickiego sporządzono z przyczyn czysto praktycznych. Zawiera spis wszystkich aktów prawnych przydatnych w działalności gospodarczej kurii. Zabytkowy kodeks jest własnością Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu.
Bory, strumienie i rzeczki
Na początku XV w. na obszarze obecnej Łodzi leżało 15 wsi i 2 osady przemysłowe, a krajobraz w niczym nie przypominał obecnego.
Wśród pagórków i dolinek rzek pokrytych gęstym lasem, widać było zagrody chłopskie lub budynki miejskie, niewiele różniące się od włościańskich zagród.
Dominował bór mieszany, taki jaki możemy obserwować w obecnym Lesie Łagiewnickim. Wyjątkowo malowniczy las występował w strefie krawędziowej Wzniesień Łódzkich, gdzie poprzecinany był licznymi strumieniami i rzeczkami tworzącymi dolinki o stromych zboczach. Na południu zaś dominowały las liściasty, właściwy podmokłym terenom, taki jak dzisiaj można zobaczyć na Polesiu Konstantynowskim w ścisłym rezerwacie.
Lasy sprzyjały grubej zwierzynie. Nazwy Żubardź czy Niedźwiedź (pole po zachodniej stronie Starego Miasta) świadczą o obecności najpotężniejszych ssaków lądowych tej części Europy. Nie brakło też i płowej zwierzyny, tudzież polujących na nią drapieżników. W stawach biskupich „pstrągi bywały" co oznacza, że te ryby lubiące czystą i wartko płynącą wodę, żyły w łódzkich rzekach.
Zwierzęta uległy szybkiemu wytrzebieniu wraz z rozwojem Łodzi przemysłowej. Ale jeszcze w połowie XIX wieku pod miasto zimą podchodziły wilki, a nad nim krążyły jastrzębie. Po pstrągach pozostało tylko wspomnienie.
Łódź jako osada wiejska istniała już w pierwszej połowie XII wieku i należała do dóbr monarszych. Przed 1332 rokiem przeszła na własność biskupów włocławskich.
Kopiarz biskupa
Łódź stała się miastem zapewne z ambicji biskupów włocławskich, którzy pragnęli mieć jak największa liczbę grodów w swoich włościach i ambicji przyszłych mieszczan, którzy uważali że „powietrze miejskie czyni wolnym", wyzwalając od władzy panów ziemskich i darując samorządność. A jak się do tego miały realia? Całkiem nieźle, jak na późne średniowiecze. Wygodna przeprawa przez rzeczkę nazywaną Ostrogą (teraz Łódka), położenie przy trakcie łęczycko-krakowskim, na osi królestwa i istniejąca już komora celna. To wystarczyło, aby biskup włocławski Jan Pella wyjednał od króla Władysława Jagiełły przywilej lokacyjny „ipso die Sancte Marthe" czyli 29 lipca 1423.
Przywilej z 1423 roku zawiera postanowienia o przekształceniu Łodzi w miasto. Król uwolnił łodzian spod jurysdykcji urzędników ziemskich i oświadczył, że nasze miasto ma rządzić się prawem magdeburskim, tak jak pobliska Łęczyca. Mieszczanie obdarzeni prawami mieli od tej pory odpowiadać za swoje uczynki przed wójtem, wójt zaś przed biskupem. Jako dzień targowy wyznaczono środę. Jarmarki zaś miały odbywać się dwa razy w roku. Pierwszy nazajutrz po Bożym Ciele a drugi po święcie Wniebowzięcia NMP (16 sierpnia).
Plan miasteczka...
W XVI wieku Łódź zamieszkiwało ok. 700 osób. Miasto rozbudowało się wokół Starego Rynku. Na placu odbywały się targi w dzień odpustów. Z rynku wychodziła ulica nazywana Nad Rzeką , później zaś Nadrzeczną, jeszcze później Podrzeczną, by wreszcie stać się Drewnowską, nazwaną tak od nazwiska wpływowej łódzkiej rodziny Drewnowiczów. W drugą stronę na południowy-wschód prowadziła ulica Wójtowska później Staromiejska obecnie Wolborska. Na początku stulecia pojawiła się wzmianka o ul. Kościelnej. Nazywano ją również Szkolną ponieważ wiodła do domu wikarego, w którym młodzież pobierała nauki.
Trakt piotrkowsko-łęczycki prowadził do miasta wzdłuż obecnej ulicy Nowomiejskiej, dalej zaś podążał wzdłuż osi ulicy Łagiewnickiej.
Ulica Lutomierska nazywana wcześniej jakże słusznie Stodolnianą prowadziła do stodół ulokowanych na peryferiach miasta. Ulice oczywiście były niebrukowane, a do obowiązku mieszczan należało układanie kładek z rozciętych bali, aby szczególnie w deszczowe dni, można było przejść na drugą stronę ulicy.
Domy mieszczan przypominały chałupy chłopskie. Kryte słomą niewielkie budynki długie na 9 metrów i szerokie na 4 metry ustawione były szczytem do ulicy.
Ratusz wybudowano po 1585 roku przy rynku, na placu należącym do miasta. Dzieła tego dokonał prywatny przedsiębiorca Maciej Doczekałowicz nazywany później Ratusznym. Budynek zaopatrzony w wieżyczkę był jego własnością. W czę ści urzędowali rajcy miejscy, być może przechowywano księgi miejskie, w innej części znajdowała się karczma. Ratusz przetrwał do 1727 roku. Przy tym głównym budynku zapewne znajdowało się więzienie czyli drewniana komórka z solidnymi drzwiami, w sam raz dla miejskiego złodziejaszka lub krnąbrnego wobec władz mieszczanina.
W Łodzi księgi miejskie zaczęto prowadzić w 1471 roku, co oznacza, że działała już rada miejska na czele z burmistrzem. Liczyła prawdopodobnie 4 osoby. Z mocy prawa i zwyczaju sprawowała władzę przez jeden rok, ale kadencję powtarzano zwykle trzy, a nawet cztery razy. Wyjątkową stabilność wykazywał urząd burmistrza. W dobrym XVI wieku znani są urzędnicy, którzy sprawowali swoją funkcję i po 15 lat.
...i wsi okolicznych
Na początku XV wieku, kiedy Łódź przekształcała się w miasto wokół niej znajdowały się wsie, o których pamięć pozostała w nazwach dzielnic, osiedli czy po prostu miejsc. Wyjątkowo stara metrykę mają Łagiewniki. Jako osada służebna, której mieszkańcy trudnili się wyrobem drewnianych naczyń musiała powstać jeszcze przed końcem XII wieku. Widzew lokowany był ok. 1381 roku, a Stoki dziewięć lata później. Od końca XIV wieki (1398) swoją historię wiodą Retkinia, Ruda Chocianowicka (Pabianicka) i Chachuła Młyn. Wieś Rokicie położona w dolinie Jasienia swoją historię rozpoczyna w 1411 roku. Nad rzeką z czasem powstało 28 gospodarstw i duży młyn. Pierwsze wzmianki o Chojnach Dużych i Chojnach Małych pochodzą z 1469 roku, kiedy to obie wsie miały wejść do parafii rzgowskiej.
Kapituła krakowska, do której należała południowa część obecnej Łodzi próbowała nawet w połowie XVI wieku założyć miasteczko konkurujące z Łodzią. Wybór padł na Brus, ale lokacja się nie powiodła i Brus wsią pozostał. W połowie tego wieku powstała również wieś Wólka, tam gdzie trakt piotrkowski przechodził przez rzekę Jasień. Pamiątką po osadzie jest ul. Wólczańska, czyli wiodąca do Wólki.
Nazwa Zarzew natomiast pochodzi od nazwiska biskupa Rozdrażewskiego, który lokował wieś Rozdrażew. Ludność okoliczna wolała jednak skróconą nazwę, a reformy ortografii z czasem zmieniły pisownię.
Prawdziwy przemysł - na miarę XVI wieku - rozwijał się w Chocianowicach. Była tam huta szkła i kuźnia, w której wyrabiano metalowe przedmioty, pługi i brony na potrzeby dworu w Pabianicach.
Łódź bez włókienników
Łódź nie była nawet średnim miastem, a jej gospodarcze możliwości były na tyle niewielkie, że na kolejną wyprawę przeciwko Krzyżakom mieszczanie wystawili tylko jednego zbrojnego.
W połowie XVI wieku w naszym mieście znajdowało się 60 - 70 domów mieszkalnych i był to najlepszy czas dla Łodzi w jej przedprzemysłowych dziejach. Działania wojenne z połowy XVII w. spowodowały znaczne zniszczenia miasta. Dołączyły do tego epidemie i pożary. Łódź z trudem podnosiła się wojennych ruin. W 1724 roku ludność miasta nie przekroczyła 250 osób i praktycznie nie zmieniła się do końca XVIII w.
Mieszczanie zajmowali się głównie uprawą ziemi, co było normalne w tamtych czasach. Każde mniejsze lub średnie miasto miało swoje użytki rolne, ogrody i obory. Łodzianie pracowicie uprawiali więc rolę. Nie musieli natomiast odrabiać pańszczyzny, byli bowiem ludźmi wolnymi.
Księgi miejskie wspominają o rzemieślnikach: szewcach, młynarzach, kowalach i krawcach. Jest ich niewielu - od 6 do 23, a najdostojniejsi i najbogatsi wśród nich to właśnie młynarze. Znani też są kołodzieje, wytwarzający koła, a nawet całe wozy. Ich sława dotarła nawet do Włocławka, gdzie regularnie bywają na targach. Co znamienne - brakuje sukienników. Dwóch z nich próbowało swojego rzemiosła w pierwszej połowie XVII w., ale bez powodzenia. Nic zatem nie zapowiadało późniejszej potęgi włókienniczej Łodzi.
Z kronik sądowych
W rolniczym miasteczku życie płynęło spokojnie i jednostajnie. Rzadko dochodziło do poważniejszych przestępstw i skandali. W księgach miejskich wspomina się o karach za „zadawanie brzydkich wyrazów", za bójki, pobicia czy kradzieże.
Zdarzały się procesy przeciwko „wszetecznym grzesznikom" występującym przeciwko szóstemu przykazaniu (Nie cudzołóż). Winowajcy musieli odbyć publiczną pokutę siedząc w tzw. kunie, a czasami wypędzano ich z miasta. Takie widowiska gromadziły wielu mieszczan i chłopów z okolicznych wiosek spragnionych sensacji w monotonnym wiejsko-miejskim życiu.
Zdarzały się, ale niezwykle rzadko, poważniejsze przestępstwa jak choćby zabójstwo wpływowego i zamożnego mieszczanina Kubowicza. Sprawców nigdy nie wykryto.
Wyjątkowo okrutną kartę w dziejach Europy stanowią procesy o czary. W Łodzi do takiego procesu doszło w 1652 roku. Problem w tym, że łódzcy ławnicy nie mieli doświadczenia w sądzeniu „sług czarta" i zwyczajnie obawiali się sztuczek „księcia ciemności". Poproszono o pomoc znacznie bardziej doświadczonych specjalistów ze Rzgowa. Przed ich obliczem stanęła nieszczęsna Zofia Strasibotka oskarżona o czary. Pewnie skazano by ją na spalenie na stosie, ale w czasie śledztwa nie wytrzymała tortur i zmarła. Sprawy o czary były w Łodzi niezwykle rzadkie, choćby w porównaniu z pobliską Wartą, gdzie zapłonęło kilkadziesiąt stosów.
Niemniej jakiś czas później o mało nie doszło do wielkiej tragedii. W kronice klasztoru łagiewnickiego czytamy: „Roku pańskiego 1675 było powietrze na ludzi, ale bardziej na inwentarze wszelkie; samemu panu Żeleskiemu zdechło owiec 500, bydła, koni bardzo wiele. Zrazu nie tak karze Boskiej jak czarom przypisywać to począł. Pan Żeleski, kazał wszystkie kobiety ze wsiów pławić, a która pływała jako czarownica do kłody sadzano. Już wtedy miał posyłać po kata na tracenie onychże białychgłów, ale jejmość (żona) sama z wrodzonej litości suplikowała jegomości, aby się nie skwapiał na zgubę ludzi, może być niewinnych, ponieważ inwentarze nie tylko u nich, ale po inszych miejscach odchodzą" Ostatecznie szlachcica przekonał sąsiad Kasper Stokowski, którego bydło i konie również chorowały, ale nowenna do świętego Antoniego położyła kres zarazie. Tak też i stało się w Łagiewnikach.
Dzieje Łodzi rolniczej niczym nie różnią się od historii tysięcy miasteczek Rzeczypospolitej, które z czasem popadały w zapomnienie. Jest tylko jedna różnica. W erze przemysłowej nasze miasto stało się jednym z najpotężniejszych i najbogatszych miast europejskich. Taka zmiana jest czymś wyjątkowym, nową jakością, która nie ma swoich wyraźnych korzeni w przeszłości. I jest to już zupełnie inna historia.
Opracowanie: Andrzej Janecki - 2008 r.
Grafiki M.P. Kaczmarka użyte do ilustracji tekstu pochodzą ze zbiorów Muzeum Historii Miasta Łodzi.
Przy pisaniu opracowania autor korzystał m.in. z monografii „Łódź. Dzieje miasta" pod red. R. Rosina.